Opuszczone i odnalezione. Nowe topografie śmierci – Agnieszka Kaczmarek

Początek i koniec, życie i śmierć to figury, które z łatwością znajdujemy również w filozoficznej refleksji nad przyrodą. Świat przyrody to codzienne misterium życia i śmierci

Seria Tempus fugit powstaje pod redakcją Dariusza Czaji. Zamysł serii wydawniczej wyrażają słowa zawarte na stronie Wydawnictwa Pasaże.

Czas jest obsesją współczesności. Żyjemy w terrorze chwili. Przyspieszający czas zagarnia coraz większe obszary rzeczywistego.

Książki publikowane w tej serii idą pod prąd tej tendencji. Tematycznie i ideowo wychodzą poza kredowe koło aktualności. Nie ścigają się z czasem. W świecie ubywania poszukują enklaw trwałości.

W recenzji wydawniczej Magdalena Barbaruk napisała:

Trudno wyobrazić sobie lepsze miejsce dla książki Agnieszki Kaczmarek niż seria Tempus fugit. Publikowane w jej ramach teksty często dotykają zjawiska doświadczeń granicznych. Gdyby nie brzmiało to ryzykownie, powiedzieć można by, że autorka Opuszczonych i odnalezionych jest specjalistką od śmierci. Już wcześniej poświęciła jej poważną rozprawę Od milczenia do opowieści. Kulturowe dyskursy o umieraniu i śmierci. W swojej ostatniej książce mierzy się z tym fenomenem w nowy sposób. Z jednej strony, śmierć dalej pozostaje w kręgu dyscypliny naukowej (kulturoznawstwo), którą reprezentuje Kaczmarek, z drugiej zaś, wyraźnie przekracza ograniczenia właściwe językowi teoretycznemu. Autorka z powodzeniem wykorzystuje tu „czułe” możliwości humanistyki: prawdę osobistego (co nie znaczy sprywatyzowanego) doświadczenia oraz głęboką wrażliwość. Nie mnoży słów bez potrzeby, pokazuje nowe odsłony zjawiska, które tak mocno opiera się wszelkim dyskursom.

 

Spis treści

  • W orszaku śmierci |        7
  • Choroba na śmierć |       13
    • Oswoić niewypowiadalne |           15
    • Słowo i obraz choroby |        31
    • Patrzeć bez wstydu |       59
    • O sztuce umierania |       77
  • Powidoki śmierci |          105
    • Pomiędzy Erosem a Tanatosem |        107
    • Śmierć intelektualistki |         127
    • Hermeneutyka śmierci |        143
    • Obrazy śmierci |        157
    • Ciało, intymność, wieczność |         187
  • Tren żałobny |        205
    • Oddech żałoby |       207
    • Krzątanina wokół śmierci |           235
    • Żałoba napisana |        259
    • Figury żałoby |        285
  • Nota |        301
  • Indeks osób |         303

W orszaku śmierci

Ikonografia i historia kultury figurę danse macabre interpretują jako taniec, od którego nie ma ucieczki – dotyczy każdego, niezależnie od stanu, pochodzenia, zamożności i wieku. Nawet najsłabszy tancerz jest zaproszony do pochodu prowadzonego przez stojącą na jego czele śmierć. W zbiorowym, egalitarnym kondukcie, przypominającym formą karnawałową zabawę, każdy odnajduje swoje miejsce. Przedstawienie tańca miało łagodzić strach przed śmiercią, przyzwyczaić do jej nieuchronności, ale jednocześnie przypominać o nieustannej gotowości na jej nadejście. Była dobrze oswojona, bliska – na mocy społecznie wypracowanych obrzędów i kulturowych praktyk nikt nie czuł się w jej obecności skrępowany.

Czy można dziś uznać, że Jean Baudrillard mylił się, twierdząc, że kultura współczesna jest czasem wielkiego milczenia o cierpieniu, umieraniu, śmierci i żałobie? Doświadczenia graniczne stały się jednymi z najgłębiej skrywanych tematów, których nie należy podejmować w publicznym dyskursie. Są eliminowane z języka nie znajdziemy ich poza sferą profesjonalistów: lekarzy, patologów, księży i jeszcze kilku innych. Śmierć opuściła codzienny dialog milczy się na temat jej nadejścia, a dawne rytuały zastąpiono nowymi praktykami: szpitalnymi, hospicyjnymi, pozbawionymi prywatności, obecności bliskich. Umieranie odgradza się parawanem, skazując konającego na samotność i izolację. Jego nieekonomiczne istnienie przestaje już kogokolwiek interesować, jest nieme w swym podchodzeniu do krawędzi życia.

Taki obraz współczesności i miejsca śmierci wyłania się po lekturze tekstów, zestawień, komentarzy, które – przede wszystkim – poruszają zagadnienia kulturowej analgezji: uodpornienia i zobojętnienia na doświadczenie graniczne. Umieraniu nie towarzyszy już wspólnotowa rozpacz, afirmacja żałoby, gdyż nie pasują do nowych, dynamicznych, hedonistycznych form istnienia. Wszelka ekspozycja, przyznawanie się do żałoby, ujawnianie chorego, cierpiącego ciała na widok publiczny wywołują skrępowanie i odwracanie oczu. Cierpieć można co najwyżej w samotności, uważając, aby żałość przez swoje zbyt długie trwanie – nie zmieniła się w stan uznawany za chorobowy.

Dzisiaj w tytułowym orszaku śmierci na pewno kroczą: cierpienie, odchodzenie i żal po utracie. Te trzy figury obecne są najczęściej w sferze prywatności izolowanej od życia publicznego, a w książce wyznaczają je kolejne części: Choroba na śmierć, Powidoki śmierci oraz Tren żałobny, określające również poszczególne etapy związane z procesem umierania. Biologicznie śmierć pozostaje aktem, jednak jej konsekwencje odczuwa się jeszcze długo po jego nastąpieniu. Natomiast w przypadku długotrwałej choroby znamiona śmierci są zapowiadane wcześniej. Pomimo prób typologizowania doświadczenie śmierci jest doznaniem skrajnie intymnym i samotnym. Towarzyszące mu emocje są trudne do wypowiedzenia, nawet jeśli łączy je wspólny płacz.

Śmierci nie da się jednak wyeliminować z obszaru ludzkiego doświadczenia: jest naturalną jego częścią, końcem trwania, które kiedyś znajdzie swój kres. Rok 2020 – wybuch epidemii COVID-19 – bardzo dobitnie o tym przypomniał: problem choroby i umierania przez długie miesiące zajmował centralne miejsce w nagłówkach gazet i wydaniach serwisów informacyjnych. Widmo końca zaskoczyło i powróciło ze zdumiewającą siłą, nie można było go pominąć, ponieważ dotknęło całe zbiorowości. Śmierć przestała być zjawiskiem wyłącznie prywatnym – na powrót trafiła do dyskursu publicznego, z trudem próbując odnaleźć właściwy język.

Ten egzystencjalny zwrot, który obudził uśpioną wrażliwość, przyczynił się do ponownego zainteresowania się doświadczeniami liminalnymi, które nie tylko kończą, ale przede wszystkim inicjują nowe myślenie o tajemnicy śmierci. Osłabiając tezę Baudrillarda, można uznać, że odczarowanie śmierci postępuje. Nie jest to powrót do barokowego teatru śmierci spektaklu, który angażował zarówno wielu aktorów, jak i widzów. Śmierć odzyskuje swoją prywatność, godność i jednostkowość w intymnym tekście, wyznaniu, opowieści, które jednak przekraczają – zgodnie z zamierzeniem – granice kameralności.

Od kilku lat coraz głośniejsze są nowe frazy odnoszące się do śmierci. Nie wygłasza się ich już tylko przy okazji pogrzebów, spektakularnych medialnych wypadków i zgonów znanych osób, ale także w odkrywanym i ponownie ujawnianym życiu prywatnym. Łamany jest kod, zgodnie z którym chorzy, umierający, przeżywający żałobę stali się we współczesności coraz bardziej samotni: opuszczeni przez wspólnotę, sacrum oraz język, którym mogliby zreferować swoje doświadczenie, skazani zostali na milczenie.

Słowa śmierci muszą jednak wybrzmieć. Schematy milczenia okazały się zbyt trudne, a konsekwencje ich działania po wielokroć bolesne, o czym mogą zaświadczać gabinety psychoterapeutów wypełnione pacjentami.

Przedstawiane i omawiane w tej książce teksty są dowodem na to, że milczenie zostało przerwane. O śmierci na powrót zaczyna się mówić bez skrępowania, jednocześnie nie obnażając najgłębszych obszarów intymności. Opowieści autorów, które przywołuję, dotykają ostatecznych granic egzystencji. Ujawniają ich poranienia, blizny, którymi wypełnione jest życie. Kiedy takich słów brakuje, wspierane są obrazem, fotografią, filmem.

Autorami analizowanych tekstów i obrazów nie są osoby anonimowe, nieznane – opisu swojego nieszczęścia podejmują się ci, których twórczość jest rozpoznawalna. To podsuwa jeszcze jedną myśl – drogi umierania, śmierci i żałoby są dostępne każdemu, ale nie każdy potrafi je opowiedzieć. Narratorami są tutaj między innymi Marcel Proust, Roland Barthes, Susan Sontag, którzy poprzez słowo starają się przybliżyć i nazwać swoje doświadczenie. Należy do nich także Marek Bieńczyk i Paul Ricoeur, którzy swoje emocje próbują oswoić intelektem, ostrzem umysłu. Refleksja nad wybranymi opowieściami i obrazami przedstawiającymi doznanie śmierci nasuwa przekonanie, że w sposób trudny do przewidzenia śmierć zawłaszcza wszystkie sfery bycia: cielesność, emocje, intelekt. Czy można ostatecznie rozstrzygnąć, który z tych modusów jest wystarczający, by uznać, że dokonała się pełnia doświadczenia granicznego i czy w ogóle jest ona osiągalna?

Opowiadanie o należącej do kogoś innego narracji o śmierci wymaga podwójnego zapośredniczenia – zdystansowania się od własnych emocji i potraktowania podjętego tematu jako zadania do zrealizowania, bez angażowania się w cudze życie. Drugi stopień to przebrnięcie przez tekst wypełniony nierzadko bezsilnością i bezradnością: ciała, ducha, intelektu. Pisanie żąda zachowania obiektywności, jednak nie zawsze łatwo jest pozostać obojętnym.

Zebrane tutaj teksty, zestawione razem, tworzą całość; wspólnie się przenikają i ze sobą korespondują. Jednocześnie każdy z nich stanowi autonomiczny, zamknięty esej, a ich lektura może przebiegać niezależnymi drogami, wyznaczając zupełnie nowe, osobiste topografie. Wcześniej rozproszone, mają teraz okazję wybrzmieć razem, nawzajem się uzupełniając i wzmacniając. Słowa, obrazy, zdjęcia, fotografie – one wszystkie oddają śmierci należne miejsce.

Print Friendly, PDF & Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.